Rzucać, czy nie rzucać po ślubie? (Czyli jak zachować ślubny bukiet!)

13:29 Karolina 0 Comments




... bukietu, nie ukochanego! ;)

Komponujemy go tygodniami przeglądając portale pełne ślubnych inspiracji, konsultując się z florystką i całym zastępem druhen, przyjaciółek, mamą i świadkową. Niemało za niego płacimy no i jest taką samą - sentymentalną pamiątką jak suknia. Kwiaty niestety mają do siebie to, że naprawdę trudno jest na dłużej utrzymać ich zapach, barwę, jędrność i w ogóle żywotność, ale na szczęście i na to są sposoby! :)

Nad odpowiedzią na pytanie "czy rzucać bukietem?" warto się zastanowić jeszcze przed ślubem, bo nierzucanie będzie oznaczało konieczność zamówienia wiązanki-zastępczej, atrapy, bukietu symbolicznego, a co za tym idzie również tańszego, który podczas Oczepin poleci w tłum dziewczyn.   Można to uznać za fanaberię i niepotrzebny koszt w i tak zazwyczaj napiętym już budżecie ślubnym, jednak Wasza wiązanka po lądowaniu na podłodze może stracić nieco ze swojego pierwotnego uroku, a byłoby szkoda biorąc pod uwagę możliwości zachowania jej na pamiątkę. 

Sposobów na zakonserwowanie ślubnego bukietu jest kilka: od standardowego zasuszenia go, przez sprasowanie, użycie pochłaniającego wilgoć żelu krzemionkowego (brzmi tajemniczo, ale tak właśnie nazywają się granulki zamknięte w białych mini-torebeczkach, które znajdujemy w każdym pudełku z butami) po skorzystanie z (nie najtańszej niestety) metody liofilizacji - zamrożenia, a następnie wysuszenia kwiatów. 

Czym różnią się wszystkie te metody? Susząc wiązankę ślubną w stary sprawdzony sposób, czyli wieszając ją do góry nogami, musimy liczyć się z utratą barwy naszych kwiatów, dlatego decydując się na tak zwane DIY, o wiele lepiej jest użyć wspomnianego pochłaniacza wilgoci (koszt to około 30-40zł/1kg) tym bardziej, że metoda wcale nie należy do trudnych. Zaopatrzcie się w plastikowe pudełko ze szczelną pokrywą, 1kg żelu krzemionkowego i rzecz jasna bukiet. Odetnijcie przy szypułce kwiaty, które chcecie zachować, do pudła wsypcie żel tak by zakrył dno, ułóżcie kwiaty pozostawiając odstęp tak aby się wzajemnie nie dotykały i zasypcie je warstwą żelu. Na niej możecie ułożyć kolejne i powtórzyć czynność, aż żel przykryje wszystkie kwiaty i będzie sięgał do krawędzi pudełka, zamykamy. Całość zostawiamy w na minimum 2 tygodnie. Efekt wow gwarantowany! 

Kolejną metodą, którą tym razem akurat trzeba zlecić profesjonalnej firmie (a jest ich w Polsce już kilka!) jest liofilizowanie kwiatów, dzięki któremu nasz bukiet nie tylko na lata zachowa swój kształt ale też naturalny zapach. Suszyć w ten sposób można praktycznie każdy gatunek kwiatów, problemy sprawiają jedynie bez oraz chryzantemy, ale niewiele jest panien młodych, które zdecydowałyby się na listopadowe chryzantemy w swoim bukiecie... Jeżeli zdecydujecie się na tę metodę, usługę warto wpisać do ślubnego budżetu.

A co po ususzeniu bukietu? To zależy już tylko od Was... 

(Wybaczcie te rozpixelowane zdjęcia, pracujemy nad opanowaniem szablonu, który narzuca wielkość zdjęć obniżając tym samym dramatycznie ich jakość. Foty w oryginalnych rozmiarach znajdziecie na naszym FB i Pinterest)










0 komentarze: